wtorek, 19 maja 2015

Wszyscy mają BLOGA! MAM I JA!

Ekhm... Puk puk... Jest tu kto?

 A no tak, nie ma, bo przecież to dopiero pierwszy post i póki co czytelników brak ;) Wszyscy mają blogi. Więc czemu ja mam nie mieć? Dobra, w sumie jeden już współprowadzę. Co? Gdzie? Jak? A blog z recenzjami książkowymi. Więc niby blogowanie do nie pierwszyzna. Jednak jak by nie było, tam mam dobrą (tylko trochę się jej boję ;)) i cierpliwą współblogerkę, która nie raz, nie dwa ogarnia cały ten blogowo-książkowy bajzel.

 Teraz pytanie: o czym mam tutaj pisać?
 O nas? 
 Dobra, serio? Kto chciałby czytać wywody kury domowej o jej cuuuuuuuuuuuuudownych (do porzygu) dzieciach, wspaniałym małżeństwie i ekscytującym życiu wśród pieluch. Odp. Nikt normalny!

O macierzyństwie?
Bleh, blogi stricte parentingowe są nie dla mnie. Teksty mamusiek, jakie to życie jest ciężkie, ale jak to wyjebiście jest być matką. Do tego dochodzą pieluchy, BLW, karmienie piersią, laktacja, relacje prosto z porodówki. Dobra, czasem kuknę na bloga jednego czy drugiego, o ile ów mamuśka odkryje Hamerykę i napisze coś, co rozwala mnie na łopatki. Ale tego jest na pęczki. Przecież, jak nie piszesz o trudach rodzicielstwa to nie jesteś cool!! (Cholera, właśnie do mnie dotarło, czemu nie byłam cool do tej pory!! Muszę zacząć pisać pseudointeligentne teksty o rodzicielstwie!!)

O gotowaniu?
E dobra. Może być. Ale kucharka ze mnie średnich lotów. Ogólnie wszyscy jeszcze żyją, jedzonko chwalą, ale żebym ja gotowała jak Gordon Ramsey, żeby się tym chwalić? Raczej nie ;) jednak tego pomysłu nie skreślam z listy. O, czasem coś upiekę :D też może być:D

 O kosmetykach?
Wpisy ograniczały by się do analizy zapachu
 - mmmmm słodkiiiii
 - bleeee ogórek :D
 Plus - nie robię makijażu :D

O książkach?
Tak, skoro wklepuje recenzję na jednego bloga, to mogę i tu prawda? Zwłaszcza, że staram się pisać również o książkach dziecięcych, a te warte uwagi, należy promować gdzie tylko się da!

O pierdołach? Zdecydowanie tak! Pierdoły i pierdółki, które czasem człowiek chce z siebie wywalić, a nie ma gdzie, bo mąż zamiast ich słuchać, woli naparzać w WoT (ewentulnie sadzi warzywka na wirtualnej grządce) :D Czyli trochę tego, trochę tamtego. Mały miks wszystkich dziwnych pomysłów, które wpadną mi do głowy w danej chwili.

Na dzisiaj starczy. Następnym razem przedstawię rodzinkę Wariatów i napiszę parę słów o - UWAGA - kampanii promocyjnej, której zostałam Ambasadorką :)

Pozdro
V.

1 komentarz:

  1. Jak to kto nie ma nikogo? Jestem ja ;)
    Czekam na dalsze wpisy i już Cię uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń